Kiedy pojawiła się możliwość wprowadzenia modelu wsparcia studentów w spektrum autyzmu, wiedzieliśmy, że to niezwykle potrzebna inicjatywa, która realnie zmieni życie wielu młodych ludzi.
Wstecz Jak „Asystent studenta z ASD” zmienił uczelnie w Polsce

Kim właściwie jest asystent studenta z ASD? To ktoś, komu można zaufać – osoba przygotowana do udzielania wsparcia i dyskretna. Dzięki tej roli studenci i studentki w spektrum autyzmu mają w końcu z kim porozmawiać o tym, co dla nich trudne i sygnalizować swoje potrzeby – bez obawy, że zostaną niezrozumiani.
Od idei do wdrożenia na 24 uczelniach
Plan od początku był ambitny – dostosować model wsparcia studentów w spektrum autyzmu, testowany wcześniej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, do warunków funkcjonowania różnych uczelni w całej Polsce. Inicjatywa bazowała na innowacji „Studia Neuronietypowe” opracowanej przez Fundację Aktywnych FURIA, a jej skuteczność miała zależeć od skali wdrożenia i akceptacji w środowisku akademickim.

Wypracowano model współpracy, w którym kluczową rolę odgrywali liderzy-adwokaci – osoby odpowiedzialne za wprowadzanie programu, szkolenie kadry akademickiej oraz indywidualne wsparcie studentów. To właśnie oni stanowili fundament skalowania innowacji.
Bariery mentalne i organizacyjne
Proces wdrażania systemu wsparcia zależał od specyfiki uczelni. Mimo jednolitych procedur, sposób ich implementacji dostosowywano do lokalnych uwarunkowań i potrzeb.
– Na przykład w Collegium Witelona w Legnicy liderem została osoba, która miała już doświadczenie w pracy z osobami neuroróżnorodnymi i od początku sprawnie wdrażała rozwiązania projektowe. Z kolei na uczelniach, które wcześniej nie miały żadnych struktur wsparcia w tym zakresie, konieczne było rozpoczęcie działań od podstaw, co wiązało się z większymi wyzwaniami organizacyjnymi – wyjaśnia Hanna Łęcka.
Jednym z największych wyzwań okazała się nie tyle sama struktura administracyjna uczelni, ile słaba znajomość zagadnienia wśród kadry akademickiej. Niezrozumienie specyfiki funkcjonowania osób w spektrum, brak elastyczności w podejściu do ich potrzeb czy obawy przed koniecznością dodatkowego zaangażowania – to tylko część trudności, które musiały zostać przepracowane w trakcie realizacji projektu.
– Niektórzy nie rozumieli, że student może np. mieć tiki lub specyficzny sposób komunikacji. Zdarzały się też wątpliwości dotyczące samej potrzeby takiego projektu. Spotkałam się z liderami, którzy na początku nie byli przekonani do tej innowacji. Jeden z nich stwierdził nawet, że widziałby raczej szeroki program dla wszystkich osób z niepełnosprawnościami, niż inicjatywę skupioną na jednej grupie. Po trzech latach był jednak w pełni zaangażowany, co pokazuje, że edukacja i doświadczenie zmieniają podejście – mówi Hanna Łęcka.
Dla studentów w spektrum autyzmu największą barierą były niejednokrotnie formalności związane z uzyskaniem wsparcia. W ramach projektu udało się wdrożyć rozwiązanie, które nie wymagało przedstawiania orzeczenia o niepełnosprawności.
– Większość uczelni posiada biura ds. osób z niepełnosprawnościami, ale wsparcie jest tam zwykle dostępne tylko dla osób z oficjalnym orzeczeniem. My stworzyliśmy system bardziej dostępny – nie wymagamy formalnych dokumentów. Wystarczy autodiagnoza lub zaświadczenie z poradni. Dzięki temu docieramy do studentów, którzy nigdy wcześniej nie mieli odwagi poprosić o pomoc – tłumaczy Hanna Łęcka.

Rośnie liczba objętych wsparciem studentów
Liczba studentów objętych wsparciem wzrosła z 60 do 132 w ciągu ostatniego roku. Co najważniejsze, projekt nie zakończył się po trzech latach finansowania. Uczelnie, które przystąpiły do programu, zostały zobowiązane do kontynuowania działań z własnych środków. Stworzyły trwałe struktury wsparcia – zatrudniły liderów i asystentów na stałe.
Patrząc na te zmiany z perspektywy czasu, widzimy, że projekt odniósł sukces zarówno w zakresie wdrożenia, jak i w zmianie podejścia do neuroróżnorodności na polskich uczelniach. Czy za kilka lat wsparcie studentów w spektrum autyzmu stanie się standardem na każdej uczelni? To pytanie pozostaje otwarte, ale jedno jest pewne – ta innowacja wyznaczyła kierunek, którym warto podążać.
Fot. Freepik