Wstecz Kreatywna przestrzeń w sercu Krakowa, czyli co design może zrobić dla społeczności

02-06-2025
Jak stworzyć miejsce przyjazne innowacyjnym pomysłom, jak rewitalizować miasto, by było dla mieszkańców, czym jest design zaangażowany społecznie oraz, czy kultura może być na receptę, opowiada pani Carolina Pietyra, dyrektorka Krakowskiego Biura Festiwalowego.

Habitat Wesoła, Apteka Designu, dzielnica kreatywna Wesoła… Wygląda na to, że przy okazji rewitalizacji części miasta, stworzyli Państwo w Krakowie miejsce stymulujące innowacyjność i kreatywność, swego rodzaju hub, w którym innowacje społeczne mają dobry klimat do rozwoju. Proszę zatem opowiedzieć o tym niezwykłym miejscu.

Na świecie powstaje bardzo dużo dzielnic kreatywnych, których celem jest przeważnie wsparcie procesu rewitalizacji jakiejś zdegradowanej części miasta. W efekcie konsultacji społecznych w Krakowie, obszar zakupiony przez miasto w 2019 roku od Szpitala Uniwersyteckiego, miał stać się przestrzenią dla kultury i zaczął być nazywanym dzielnicą kreatywną.

W myśleniu o tym, jak przekształcić zakupiony teren w tętniące życiem miejsce dla artystów i mieszkańców, szukamy inspiracji w badaniach dotyczących dzielnic kreatywnych na świecie. Zainspirowała nas m.in. książka Basila Michela, który swoją pracę naukową poświęcił przykładom dzielnic kreatywnych w Nowym Jorku, Montrealu, Paryżu, Wiedniu, Szanghaju i wielu innych miastach.  Po przeanalizowaniu, jak takie przestrzenie funkcjonują, czy funkcjonowały w Europie, doszliśmy do wniosku, że trzeba wyjść poza obszar konsultacji społecznych i przejść raczej do co-designu, czyli nie tylko konsultować, czy opcja A, B lub C jest dobra, tylko rzeczywiście facylitować proces w ramach którego współtworzymy tę przestrzeń. Po drugie, że trzeba znaleźć sposób, jak minimalizować ryzyko gentryfikacji i nadmiernej turystyfikacji, co w efekcie sprawia, że dzielnica przekształca się w luksusowe mieszkania lub zmienia się w lunapark. Uznaliśmy, że odpowiedzialne podejście, to organicznie działań nieodwracalnych, postawienie na etapową realizację założeń i prowadzenie ciągłego dialogu z interesariuszami tego procesu. Wesoła to część miasta – to proces jego przekształcania, a nie projekt, który ma swój początek i koniec.

Jaka jest rola Apteki Designu w kontekście rewitalizacji Wesołej? Dlaczego ważna jest jej fizyczna obecność?

Apteka Designu jako przestrzeń fizyczna uosabia kilka rzeczy. Po pierwsze, design, który leży w sercu tego procesu rewitalizacyjnego, ale też i fizycznie położony jest w sercu tej przestrzeni, tych naszych blisko dziesięciu hektarów. Po drugie, to jest budynek, który teoretycznie powinien pójść do rozbiórki, a de facto jest to jeden z dwóch budynków, które bez dużego remontu można było zaadaptować niemalże od razu na nasze potrzeby. We wrześniu tego roku będziemy obchodzili drugą rocznicę rozpoczęcia działań w tym miejscu. Po trzecie, dało nam to możliwość zaproszenia wszystkich potencjalnych uczestników tego procesu w jakieś konkretne miejsce, które jest na Wesołej, bo projektowanie przestrzeni, będąc poza tą przestrzenią, jest często bardzo trudne, jeżeli nie jest się architektem.

 

Apteka Designu jest zatem konkretnym miejscem, gdzie znajdują się pracownie designerskie,  jest tu również przestrzeń otwarta na różne działania  – jak w praktyce wygląda połączenie działań edukacyjnych z profesjonalnym designem?

Apteka Designu ma nie tylko integrować środowisko projektantów, ale jest także po to, żeby pokazać, że projektowanie, design ma rolę społeczną. Mamy czytelnię, która jest otwarta dla każdego, można przyjść, poczytać o designie, przy okazji wypić kawę i nie trzeba być ani zapisanym, ani się zapowiadać, tylko po prostu przyjść, jak jest otwarte. Chodzi o to, żeby ludzie widzieli, że projektowanie, to coś więcej niż zaprojektowanie krzesła – organizujemy spotkania, które edukują, czym może się zajmować projektant. Organizujemy półkolonie dla dzieci, zapraszamy też do Muzeum Zabawek, gdzie główne pytanie jakie stawiamy, to „jak to jest zrobione?”. Pytamy też, dlaczego dobry design jest ważny w życiu, jak może pomóc i w czym.

Dlatego też przyjęliśmy model funkcjonowania rezydencjalnego – są to pobyty długotrwałe, na początku projektu były to roczne niskokosztowe wynajmy przestrzeni, obecnie w ramach konkursu wyłoniliśmy podmioty, które projektują na miejscu przez kolejne dwa lata. Mamy miks designerów, którzy są dobrani tak, żeby się uzupełniać pod względem kompetencyjnym, żeby to byli różnorodni projektanci: form przemysłowych, procesów, myślenia o przyszłości i wymyślania przyszłości – w ten sposób również wnoszą swój wkład w cały proces projektowy Apteki Designu i całej dzielnicy.

Częścią tego procesu jest wspomniane Muzeum Zabawek, bo głęboko wierzę, że dzieci są pierwszymi osobami, które muszą się dowiedzieć, na czym polega projektowanie, czym jest proces projektowy, czym jest dobre projektowanie, czym jest jakościowy produkt albo czym jest obiekt zamknięty itd. Staramy się działać na bardzo wielu poziomach, od największej dostępności po najwyższy poziom eksperckości.

Co jeszcze jest specyficzne dla koncepcji tego miejsca?

Bardzo szybko okazało się, Wesoła jest pretekstem do myślenia o lepszym mieście. Oczywiście lepszym mieście w kontekście Krakowa.

Doszłam do wniosku, wsłuchując się w głosy ekspertów, ale też mieszkańców, że to jest sposób, żeby dzielnica kulturalno-kreatywna nie stała się kiedyś obiektem turystycznym lub inwestycją dla jakiegoś dewelopera, tylko stała się laboratorium innowacji miejskich, takich, które są wytwarzane zgodnie z koncepcją poczwórnej helisy, gdzie pamiętamy o mieszkańcach, zderzamy ich ekspertami z różnych dziedzin, którzy też są w tej poczwórnej helisie, gdzie wszystkim zależy na tym samym. To jest trochę eksperyment, ale mam nadzieję, że skutecznie będziemy go prowadzić jeszcze przez dziesiątki lat. Bo jako miasto potrzebujemy niewątpliwie cały czas siebie redefiniować. Potrzebujemy nowych modeli funkcjonowania, nowych modeli bycia razem i spędzania czasu wolnego, nowych modeli zarządzania zasobami etc. Potrzebujemy przestrzeni do rozmowy o mieście jako przestrzeni publicznej. Na Wesołej właśnie o takie rozmowy i działanie nam chodzi.

 

Co daje miastu istnienie takiej przestrzeni na Wesołej?

Jako miasto mamy wyjątkową okazję, żeby stworzyć swoisty brain hub,  przestrzeń do wspólnego myślenia nad rzeczami, które są na styku bardzo różnych sektorów czy punktów widzenia. Takie miejsce do namysłu jest największą wartością, bo bardzo często nie ma przestrzeni do wymiany myśli , takiej „agory”, na której można debatować i współtworzyć później miasto, w którym chcemy żyć.

Jednym ze elementów modelu poczwórnej helisy są mieszkańcy. Jak wygląda ich zaangażowanie? Czy rzeczywiście mają poczucie, że mają na coś wpływ?

Jeżeli chodzi o mieszkańców, to przeważająca większość uczestników jest zadowolona z tego procesu, bo widzą efekty części tych działań. Staramy się jak najszybciej wdrażać ofertę kulturalną, która jest oczekiwana, czy działalność artystyczną.

Mieszkańcy wiedzą, że mogą w każdej chwili przyjść i zorganizować jakieś swoje wydarzenie. Były już takie pierwsze inicjatywy, mieszkańcy stają się powoli współodpowiedzialnymi uczestnikami – czy to na poziomie samego procesu partycypacyjnego, czy uczestnictwa w ofercie, która powstaje na podstawie tego procesu. To jest jednocześnie najtrudniejsze wyzwanie, żeby zachęcić okolicznych mieszkańców, żeby przychodzili i poświęcali swój czas i energię na procesy długofalowe. Robimy wszystko, żeby to zaufanie i zaangażowanie miało wymierne efekty. Z drugiej strony, mówimy o  dzielnicy, która jest zaraz obok Rynku Głównego, co powoduje, że to przestrzeń zainteresowania mieszkańców Krakowa i turystów w ogóle, nie tylko tych najbliższych sąsiadów. Ponaddzielnicowy charakter tego miejsca podkreślą także planowane inwestycje, np. mediateka Biblioteki Kraków.

Czy dostrzegają Państwo różnicę między designem zaangażowanym społecznie, a tym ukierunkowanym wyłącznie na cele komercyjne? Czy jest to obszar waszej refleksji, sposobu myślenia?

Mamy taki model rozliczenia, że pracownie, które działają tu na co dzień w zasadzie płacą tylko za media i za przestrzenie wspólne, a resztę rozliczają w usługach na rzecz społeczności lokalnej. Takie założenia wypracowaliśmy już przy pierwszym naborze i teraz kontynuujemy, bo zdecydowanie się to sprawdziło.

W ramach  debaty o architekturze i o przestrzeni miejskiej, która odbyła się ostatnio w Aptece, pojawiło się rozróżnienie na „architekta netto” i „architekta brutto” produktu. Różnica między tym pierwszym a drugim jest taka, że „netto”  planuje i rysuje architekturę na rzecz rozwiązania komercyjnego, czyli rysuje, żeby mu zapłacić za to, że narysował. A „architekt brutto”  wnosi tę wartość dodaną, czyli na przykład myśl o społeczeństwie. Coś, co tak naprawdę jest refleksją o przestrzeni, co jest refleksją o przyszłości.

 

A jak w praktyce realizowana jest ta „wersja brutto”?

Nasi projektanci poświęcili czas na przykład na rzecz rozwoju wayfindingu, czyli drogowskazów, tak żeby łatwiej było przemieszczać się w obrębie Wesołej, bo po pierwsze jest spory obszar, po drugie poszpitalny, więc trochę skomplikowany i jednak mało znany. Zaprojektowali, stworzyli i powiesili prototypy oznakowań, a potem razem z nami je przetestowali w praktyce podczas dużego wydarzenia plenerowego.

Drugim przykładem jest Muzeum Zabawek, które realizuje swoją działalność, a przy okazji animuje nam całą część, która jest związana z edukacją najmłodszych. I to jest super wartość, bo po pierwsze, oni robią świetne rzeczy, a po drugie, to jest właśnie element modelu wymiany usług, o którym mówimy.

Mamy też zespół projektancki Nioh Nioh, zajmujący się  projektowaniem form przemysłowych. We współpracy z młodzieżą z Kliniki Psychiatrii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, zrealizował „Projektowe Safari na Wesołej”, angażując w badanie przestrzeni dzielnicy młodych i dorosłych pacjentów. W efekcie projektanci zmapowali przestrzeń tej kreatywnej dzielnicy i jej bezpośredniego sąsiedztwa, żeby zidentyfikować, które obszary są pozytywne, a które są negatywne, żeby zrozumieć, jak odbierana jest ta przestrzeń. Na koniec powstała mapa z przeanalizowanymi emocjami i strefowaniem przestrzennym. No i wystawa prezentująca cały proces i jego efekty.

A co to znaczy, że Wesoła jest laboratorium innowacji miejskich – o jakiego rodzaju innowacjach miejskich myślimy?

Wesoła jest przestrzenią nie najłatwiejszą, bo jest pod opieką konserwatora zabytków, jest poszpitalna, jest po przejściach, ale jest tu też dużo zieleni, dużo  zwierząt, a więc jest bardzo złożonym konstruktem. Jest to jednocześnie szansa i wyzwanie. W tym kontekście, wątek innowacji miejskich pojawił się sam z siebie. Duża część z nich jest związana z nowymi modelami bycia razem. Testujemy rozwiązania, które teoretycznie mogą nas doprowadzić do czegoś większego albo na terenie Wesołej, albo poza Wesołą, bo się na przykład okazuje, że to jest koncept, który się już nie mieści na Wesołej. Tak pojawiła się kwestia bezpieczeństwa w przestrzeni miejskiej.

Kolejny wątek nazywamy „Receptą na kulturę”. To oczywiste, że kultura ma wpływ na nasz stan. Może mieć wpływ negatywny, może mieć pozytywny. Biorąc pod uwagę wyzwania cywilizacyjne związane z naszym zdrowiem psychicznym i biorąc pod uwagę to, że sąsiadujemy z dwoma szpitalami – Szpitalem Uniwersyteckim i Szpitalem Dziecięcym im. Św. Ludwika – chcemy wspierać rozwiązania na tym polu.  Oczywiście, leczeniem zajmuje się szpital, my moglibyśmy skupić się na profilaktyce. „Kultura na receptę”, czyli sposób na profilaktykę, a w tym kontekście możemy mówić o innowacjach społecznych, bo żeby spojrzeć na kulturę jako formę profilaktyki zdrowia psychicznego, to jednak potrzebujemy zupełnie nowych metod. To przecież nie jest tak, że po prostu wsadzimy kogoś do muzeum i nagle będzie mniej nieszczęśliwy.

 

W jaki sposób kultura miałaby pełnić tę funkcję profilaktyczną, np. w kontekście profilaktyki zdrowia psychicznego?

Trzeba pamiętać, że w procesie innowacyjnym nie znamy wyniku końcowego. W tym roku planujemy badanie z Uniwersytetem Jagiellońskim, które jako pierwsze takie badanie na świecie, sprawdza pozytywny wpływ uczestnictwa w kulturze na zdrowie psychiczne.

Chcemy skupić się, przede wszystkim, na młodzieży, młodych dorosłych zagrożonych depresją. Zakładamy, że jest mniej prawdopodobnie, że się wpadnie w stan depresyjny, jeżeli się ma do czynienia z innymi ludźmi, jeżeli nie ma się poczucia wykluczenia, jeżeli ma się poczucie tożsamości i wspólnoty. A kultura bardzo mocno pomaga w tych obszarach.

 

Wspomniała Pani o projekcie dotyczącym poczucia bezpieczeństwa – na czym on miałby polegać? W jaki sposób chcą Państwo to bezpieczeństwo budować?

W Krakowie realizowany jest, między innymi, projekt finansowany z funduszy unijnych, który nazywa się FEMACT i dotyczy bezpieczeństwa kobiet w mieście. To jest proces, który polega na badaniu miasta przez kobiety, poprzez spacery badawcze, żeby później szukać rozwiązań, które często opierają się na rzeczach oczywistych, jak odpowiednie strefy doświetlenia, widoczność, czy wskazanie wyjścia z danego obszaru. Czyli to bezpieczeństwo jest potraktowane bardzo dosłownie. Ale jest także praca nad tym, jak pozostać bezpiecznym miastem, bo Kraków jest w tej chwili bezpiecznym miastem, jednak o ten status trzeba dbać.  Podobnie zaangażowani jesteśmy w kampanię społeczną przeciwko stygmatyzacji ofiar przemocy seksualnej pn. „Ona temu winna?”, w Aptece odbyła się konferencja prasowa i planowane są spotkanie i debata jeszcze w czerwcu.

 

To jest obszar, którym Państwo zamierzają zająć się w ramach swojej działalności?

Bezpieczeństwo jest dzisiaj jednym z większych wyzwań cywilizacyjnych. Jak opowiadać o bezpieczeństwie w przyjazny sposób? W szkole edukują nas z zakresu bezpieczeństwa, ale przeważnie jest to albo nudne, albo zabawne, albo zbyt straszne. I praktycznie niewiele nam w głowach z tego zostaje.

Nam chodzi bardziej o bezpieczeństwo na poziomie społecznym, czyli jednostki rodzinnej. I to w różnych obszarach życia i kultury – w zakresie poruszania się po mieście, uczestniczenia w wydarzeniach, narażenia na kryzysy psychiczne i stany depresyjne, budowania wspólnot i wzmacniania poczucia tożsamości młodych i starszych, opowiadania o dobrze zaprojektowanych przedmiotach (na przykład zabawkach), przestrzeniach (jak coworking i wayfinding) i procesach (masterplan dla Wesołej), przez mówienie o bezpieczeństwie żywieniowym miast w kontekście całej metropolii, odporności budowanej przez kulturę, innowacyjności technologicznej i awangardowym myśleniu, eksperymentach, które może dać tylko kultura i sztuka, a skończywszy na oswajaniu lęków związanych z kryzysem wojennym, który pośrednio dotyczy nas w związku z sytuacją w Ukrainie, bezpośrednio jest elementem wychowania na przykład w szkole, a o którego praktycznych konsekwencjach już później nie mówimy, bo jest to zbyt trudne.

A kultura jest świetnym sposobem, jest pretekstem. Pretekstem do rozmów, pretekstem do wyobrażenia sobie przyszłości, pretekstem do wielu rzeczy. Kultura opowiada historie, buduje doświadczenia, pozwala nam zrozumieć siebie i innych, ale też, co rzadziej jest wykorzystywane, pozwala budować modele działania. Chcemy kulturę wykorzystywać do tego, żeby ludzie w ogóle mieli moment refleksji, ale też, żeby wzmocnili swoje różne kompetencje, rozumieli więcej, widzieli świat z różnych perspektyw.

To wpisuje się też w nowy model bycia razem, tworzenie tej nowej wspólnoty…

Habitat Wesoła powstał przy okazji procesu badawczego, który realizowaliśmy z funduszy Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych, dotyczącego sposobu spędzania czasu wolnego: czym jest dzisiaj spędzanie czasu wolnego, a czym będzie jutro. Powołaliśmy również działające przy KBF Obserwatorium Trendów dla Kultury, w którym chcemy nie tylko badać kulturę, ale też możliwe warianty przyszłości dla kultury i dawać rekomendacje. Czyli nadal chcemy jedynie pójść do parku, czy jednak mamy ochotę na zaangażowanie swojego czasu i zrobienie czegoś pożytecznego społecznie.

Wszystkie badania, które przeprowadzamy, podsumowywane są w formie powszechnie dostępnych raportów, po to, żeby oddziaływanie tych danych było możliwie szerokie.

 

Z czego są Państwo dumni albo, co może Państwa zaskoczyło, nie spodziewali się Państwo, że to się uda zrobić, a dało się?

Cały ten proces rewitalizacji dzielnicy Wesoła trafił na bardzo trudny moment w mieście. To siłą woli ludzi, dzięki ich zaangażowaniu, dzięki temu, że chcieli poświęcić swój czas na rozwój tej przestrzeni, możemy powiedzieć, że dzisiaj jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. To, że jednak ludzie lubią to miasto i chcą mieć na nie wpływ, i chcą się w nie zaangażować, powoduje, że idziemy do przodu i że wszystkim dalej się chce pracować nad tym. Chcemy wspólnie rozwijać tę przestrzeń, mieć na nią wpływ, ją definiować, wymyślać modele i dla mnie to jest największa wartość, że jednak to zaangażowanie społeczne jest, może o zmiennym poziomie intensywności, ale jest cały czas.

Udało nam się również podsumować dwa lata intensywnego procesu partycypacyjnego. Nie oznacza to, że proces ten się zakończył, ale jednocześnie działając etapowo wdrażamy rozwiązania i myślimy o realizacji postulatów również w formie spójnej wizji architektonicznej, czego przykładem jest właśnie dobiegająca końca koncepcja masterplanu.

 

To nie jest oczywiste, że ludzie decydują się na zaangażowanie i potrafią – mimo dzielących ich różnic – dostrzec wspólną wartość. To rzeczywiście duża sprawa. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Anna Ryterska

Redaktorka, specjalistka ds. innowacji społecznych w Fundacji Stocznia.

Przeczytaj także

Projektowanie doświadczeń – gry planszowe w innowacjach społecznych

Katarzyna Cioch zaprasza do świata gier planszowych – opowiada o ich zastosowaniu w innowacjach społecznych oraz o tym, jak je tworzyć, żeby spełniały swoją rolę.

Skip to content